poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 6 ''Ci chłopcy''

AMANDA POV

Louis ostatecznie postawił mnie gdy wyszliśmy z hotelowego korytarza. Nie ufał mi było to widać. Wszystko to powodowały, że chciałam (znów) uciec. Kiedy szliśmy chodnikiem chłopak jeszcze mocniej złapał mój nadgarstek. Za każdym razem, kiedy tylko ktoś na mnie spojrzał Louis obdarzał go swoim zabójczym wzrokiem, także wszyscy odwracali swój wzrok.
Westchnęłam, a Louis pociągnął mnie w dół chodnika. Odwróciłam się by ostatni raz zerknąć na hotel, którego mogłam już nigdy więcej nie zobaczyć. Zastanawia mnie też, czy Harry naprawdę będzie mnie szukał, czy tylko tak powiedział. Spojrzałam w prawo i wpadłam na plecy Louisa. Chłopak zatrzymał się w pół kroku i na coś rozpaczliwie spoglądał. Louis zluzował uścisk na moim nadgarstku tak, że ten mógł opaść wolno w każdej chwili.
Louis szybko odwrócił się w moją stronę, a jego skóra przeraźliwie zbladła. Chwycił mnie na ręce w stylu ślubnym i zaczął bardzo szybko biec w dół chodnika, ze mną w ramionach.
-Co się dzieje? - zapytałam z niepokojona całą sytuacją.
Oczywiście nie odpowiedział. Kontynuował swój bieg w dół ulicy. Zaczął mamrotać coś sobie pod nosem, ale mimo moich starań nie udało mi się go usłyszeć. Myślę, że mówił rzeczy jak " jak oni nas znaleźli" albo " muszę ją odstawić w bezpieczne miejsce" ale dokładnie sama nie wiem.
Spadłam z ramion chłopaka, kiedy Louis uderzył w kogoś idącego chodnikiem. Spadłam na tyłek, a pode mną nie znajdowało się nic co mogło zamortyzować upadek. Louis pośpiesznie wstał na równe nogi i pociągnął mnie ku górze. Odwrócił się za nas, a jego twarz zbladła bardziej niż przed chwilą.
-O cholera- mruknął i złapał moją drugą rękę.
LOUIS POV
Znaleźli nas, tym samym pokonując mnie. Wydaję i się, że skradaliśmy się całkiem nieźle. Złapałem Amandę w moje ramiona i zacząłem biec z nią w dół chodnika.Miałem nadzieję, że nas nie widzieli.

-Jak oni nas znaleźli, widzieli nas? Muszę ją odstawić w bezpieczne miejsce!- mruknęłam sam do siebie i pobiegłem.

Inny mężczyzna, który po prostu szedł chodnikiem oczywiście musiał iść tędy gdzie ja. Mam na myśli to, że wszedł na MOJĄ drogę! Właśnie tak prościutko w niego buchnąłem. Chwilkę nie wiedziałem co się dzieje. Amanda wypadła z moich ramion. Rozejrzałem się i zobaczyłem ją siedzącą na chodniku. Szybko wstałem i gwałtownie pociągnąłem ją za nadgarstek. Dziewczyna już wstawała kiedy ktoś złapał za jej drugą rękę.

-Cholera- mruknąłem

Podniosłem wzrok spoglądając na mężczyzn, którzy stali naprzeciw mnie. Wystarczyło jedno, krótkie spojrzenie, abym wiedział kim oni są. Wiedział, że nigdy ich nie chcę zobaczyć i wiedział, że to jest jeden jedyny Zayn Malik.

-No cześć Louis!- powiedział z głupkowatym uśmieszkiem

-Odejdź Zayn- powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

-A, to.... Amanda, prawda? Przyniosłeś ją dla mnie? - powiedział i swój idiotyczny uśmiech przekierował na nią.

-Nie i zabieraj od niej te łapy! - warknąłem

Z dołu spojrzałem na Amandę, totalnie nie wiedziała co się tu dzieje. Jej piękne oczy były teraz przepełnione strachem. Dyskretnie przeniosłem wzrok na Zayna, który uśmiechał się do stojącego za nim Liama. Ten idiota ciągle trzymał swoją łapę, na jej drobnym ramieniu.

-A co jeśli, ja lubię dotykać jej miękką skórę, Louis?- powiedział, nie zmieniając swojego wyrazu twarzy, ten człowiek doskonale wiedział jak doprowadzić mnie do szału!

-Zayn, powiedziałem żebyś zabierał te łapy!- warknąłem ponownie.

Właśnie teraz poczułem uderzenie, prosto w mój żołądek tym samym czasie puściłem nadgarstek dziewczyny. Z bólu upadłem na ziemię, a Liam nie oszczędzał siły wymierzając we mnie kolejne ciosy. Kiedy już nie czułem uderzeń na moim ciele rozejrzałem się. Liam i Zayn mieli Amandę. Zebrałem resztki sił i podbiegłem w ich kierunku. Liam szybko to zauważył, chłopak odwrócił się w moją stronę i wymierzył mi kilka ciosów. Zayn prowadził gdzieś Amandę. Dziewczyna krzyczała i płakała, nienawidzę widzieć ją w takim stanie! Liam nie przestawał zadawać mi kolejnych ciosów do czego po chwili doszła seria kopnięć.

-Ty bezwartościowy kawałku gówna, Amanda jest nasza i już nic z tym nie zrobisz! Oh.. i dziękuję za przyprowadzenie jej prosto do nas! - Liam powiedział po czym truchtem podbiegł do Zayna i Amandy

-Louis, Louis, pomocy! Louis! - usłyszałem krzyk Amandy, po tych słowach zemdlałem.

Heej ;* tutaj również chciałabym przeprosić za moją nieobecność. Przepraszam również za kłopoty z blogiem Deal ale wszystko jest już w porządku <33
Czytasz = komentujesz <33 następny rozdział pojawi się 18.04 :)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 5 ''Kręcony''

Ahh... Nie mogłam się powstrzymać i napisałam 5 rozdział xd no więc jest przed czasem <3

AMANDA POV

Louis mocno chwycił moją dłoń i wyciągnął mnie z tego małego budynku. Następnie przyczłapaliśmy do samochodu, do którego chłopak pomógł mi się wgramolić. Oczywiście nie obeszło się bez kilku pomruków do siebie samego w wykonaniu Louisa. Chłopak obiegł samochód i do niego wsiadał. Teraz to moja szansa! Usłyszałam wtedy już tylko krzyknięcie i trzaśniecie drzwiami. Chyba jednak zdał sobie sprawę, że mnie tam nie ma. W biegu spojrzałam przez ramię i widok nie był najprzyjemniejszy. Louis gonił mnie,a z jego uszu (przysięgam!) wydobywał się dym.

Ponownie odwróciłam się i  wbiegłam na jedną z TYCH ulic, a raczej alejek. Mogłam usłyszeć każdy krok Louisa. Był głośniejszy i głośniejszy.

-Dzięki za ekipę śledzącą- szepnęłam bardziej do siebie niż do kogoś i zmusiłam moje myśli do szybszego biegu.

Odwróciłam się. Jezu Chryste, ten chłopak się nie poddawał. Przebiegłam szybciutko między dwoma budynkami w nadziei iż mnie nie widział. Szybko rozglądałam się za kryjówką. Okazał się nią róg. Szybko przykucnęłam i pozwoliłam, żeby cień okrył moje ciało. Ciemna postać zaczęła powoli zbliżać się w moją stronę. Schowałam twarz w dłoniach jakby to miałoby mi pomóc. Byłam taka przerażona. Poczułam na mojej szyi gorący oddech i wtedy zorientowałam się, że owy chłopak przykucnął obok mnie.

-Wszystko dobrze miłości ? - Chłopak wyszeptał i chcąc mnie uspokoić położył dłoń na plecach.

Spojrzałam na niego przez palce i zamiast widzieć "angry Louis" widziałam twarz uśmiechniętego chłopca w kręconych włosach.

-Jestem Harry- przedstawił się. Cały czas mówił szeptem

-Je-Jestem Amanda- kiedy zobaczyłam jego szmaragdowe oczy zaczęłam się jąkać.

-Więc Amanda, co tutaj robisz?- powiedział rozglądając się po alei, po czym jego oczy wylądowały na mnie.

-Hm...em... Po prostu, biegłam -  odpowiedziałam patrząc na moje stopy.

-Biegłaś... po co?- powiedział i chwycił mój podbródek, tak, że to teraz patrzyłam na niego.

-Nic- odpowiedziałam szybko.

Uniósł brew, ale nie zapytał o nic więcej. Chłopak podniósł mnie tak, że teraz utrzymywały mnie moje stopy, nie podłoga. Zaczął wyciągać mnie z alei. Przypomniał mi się Louis.

-G-Gdzie i-idziemy?- zapytałam nerwowo

-W tej alei nie jest bezpiecznie - powiedział, nie odpowiadając na moje pytanie.

-Harry

-O co chodzi kochanie?

-Boję się

-Nie bój się, wszystko jest w porządku.

-Dziękuję

-Proszę bardzo.

Dalszy spacer kontynuowaliśmy w ciszy. Nie było to jednak coś w rodzaju niezręcznej ciszy, tylko spokojnej ciszy.

-Czy to ubrania twojego chłopaka? - Harry zapytał i zatrzymał się.

Przyprowadził mnie do niezłego hotelu. Jestem pewna, że pobyt tutaj nie należy do najtańszych. Pokój, w którym chłopak się zatrzymał miał 2 łoża królewskie oczywiście gigant łazienkę , kuchnię i salon. Pobyt tutaj nie przeszkadzałby mi jakoś specjalnie. Miałabym chociaż własne łóżko, a on nie jest tak przytłaczjący jak Louis.

-Um. Nie, nie ma chłopaka- odpowiedziałam

-Oh, w takim razie czyje ubrania masz na sobie? - zapytał

-Louisa- odpowiedziałam, chociaż wiedziałam,  że nie wiedział kim był "Louis"

-Ah, więc on jest twoim przyjacielem ? - Harry zapytał

-Nie bardzo - Odpowiedziałam

-Oh.. więc widzę, że jest kimś wię...- Harry zaczął ale przerwało mu pukanie do drzwi.

Cały czas wpatrywałam się w Harrego otwierającego drzwi. Nie mogłam niestety zobaczyć z kim rozmawia. Harry był dość wysoki i zasłaniał całe przejście. Próbowałam troszkę podsłuchać ich rozmowę, ale oni rozmawiali ciszej niż robią to normalni ludzie.

-Wpuść mnie do tego cholernego pokoju! - krzyknął ktoś z korytarza.

-Harry? Kto to jest? - zapytałam i skierowałam się w stronę drzwi

-Amanda!- usłyszałam znany mi głos

-Nikt ważny- odpowiedział Harry patrząc na mnie przez ramię.

Znajdowałam się za stojącym Harrym. Próbowałam wepchnąć się od strony lewej pachy. Harry zablokował tak przejście, że nie wepchnę się tędy. Prawe ramię, też nie da rady. Wspięłam się na jego plecy i zobaczyłam chłopca stojącego w drzwiach. Tym chłopcem był Louis. Szybko zeskoczyłam. Zignorowałam te jego przeprosiny! Potem już widziałam jak Harry dwukrotnie zwija się z bólu, jak trzyma się za brzuch. Louis go uderzył.

Chłopak powoli zbliżył się do rogu, w którym obecnie siedziałam. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię jakbym nic nie ważyła. Wyszedł z pokoju, trzymając mnie mocno. Chciałam uciec, ciągle się kręciłam, ale on tylko zaciskał uścisk. Spojrzałam na Harrego i po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-Znajdę cię kochanie, nie martw się- wyszeptał zanim Louis wszedł do windy.


Ten rozdział jest przed czasem <3 Jeżeli uda mi się napisać to następny pojawi się 9.04 ;**


czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 4 '' Śniadanie ''

AMANDA POV

Szliśmy na dół po schodach następnie kierując się do kuchni. Chłopak szukał czegoś w szafkach, zapewne jedzenia, ja w tym czasie stałam niedaleko drzwi i go oglądałam. W tej chwili był bardzo przystojny,ale też przerażający. Jego prawe oko wciąż było fioletowe i lekko podpuchnięte. Jak widać dostał z pięści kiedy mnie bronił.

-Nigdy nie słyszałam twojego imienia- powiedziałam ciągle wpatrując się w niego

-Louis, Louis Tomlinson- przeniósł swój wzrok na mnie

-Okay, ja jestem Amanda - zmusiłam się do uśmiechu i do bycia zarówno kulturalną jak i grzeczną.

-Wiem- odpowiedział wyraźnie - Amanda York

-S-skąd wiesz jak s-się nazy-ywam ?- zaczęłam się denerwować

-Nie mam czasu, żeby to wyjaśnić- odpowiedział niedbale

-W sumie to już nic, możesz wyjść- powiedział kierując się w moją stronę

Złapał moją rękę i szedł ze mną prosto do drzwi. Przekręcił zamek i pchnął drzwi, które otworzyły się. Ciepłe powietrze uderzyły w moją twarz co spowodowało miłe dreszcze na moim ciele. Zaprowadził mnie do swojego auta, nie puszczając przy tym mojej ręki. Otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł mi wejść do środka. Następnie obiegł auto z przodu i zajął miejsce kierowcy.

Gdy tylko to zrobił gwałtownym ruchem chwycił mnie za dłoń. Na pewno wiedział, że chciałam uciec już w pierwszej sekundzie od kiedy tu jestem, dał mi chyba coś w rodzaju szansy. Szansy na zmianę decyzji. Odpalił pojazd i wyjechał z podjazdu. Patrzyłam przez okno na zmieniające się scenerie kiedy ona jechał w dół ulicy. Cały czas czułam na sobie jego spojrzenie, mogłam poczuć jak jego oczy spoczywają na mnie. Oczywiście próbowałam to ignorować tak dobrze jak potrafię, ale to zaczynało powodować, że czułam się niekomfortowo, nienawidzę gdy ludzie się na mnie lampią.


LOUIS POV


Ostatecznie zatrzymałem moje auto przed barem śniadaniowym o nazwie  'The Little Bean'. Szybko wysiadłem i pomogłem w tym Amandzie. Weszliśmy do środka, gdzie było jak zawsze kilkoro chłopaków. Usiedliśmy ale zobaczyłem, że dziewczyna zaczyna robić się nerwowa. Rozejrzałem się kontrolnie, potem spojrzałem na siebie na nią. Szukałem czegoś co mogłoby być nie tak. Delikatnie się do mnie uśmiechnęła, ale mogę przysiądź, że to był fałszywy uśmiech.

Po chwili do naszego stolika podeszła kelnerka, zebrała zamówienia i tak dalej. Ale zachowanie Amandy zaczynało mnie niepokoić, z każdą sekundą denerwowała się bardziej, bardziej, bardziej...Mój wzrok skupiła grupa trzech chłopców, właśnie wstawali ze swojego miejsca. Oczywiście myślałem, że wychodzą ale tylko minęli drzwi i ustali naprzeciw nam. Spojrzałem na dziewczynę,te jej oczy. Krążyła w nich taka dzikość. Nikt nie może zastraszać Amandy po za mną !

-Eli idź stąd- powiedziała cicho dziewczyna, była taka... przestraszona

-Dla ciebie Eliot dziwko! - Powiedział pierwszy chłoptaś. Po czym pchnął jej ramiona, tak, że krzesło przechyliło się do tyłu.

Natychmiast podniosłem się z krzesła i pomogłem jej zachować równowagę

-Ooo... Co to? Czyżby Amanda miała nowego chłopaka ? - powiedział Eliot, z głupkowatym uśmiechem.

-W tej chwili nie...- odpowiedziała łagodnie

-Zamknij się, dziwko! - powiedział drugi z chłopaków.

To było to. Wtedy wkurwili mnie na max. Ustawiłem Amandę, bezpieczne miejsce za moimi plecami, gdzie nie stałaby się jej żadna krzywda. Po tym gwałtownie pchnąłem Eliota powodując, że chłopak znalazł się na sąsiednim stoliku. Drugi chłopak próbował uderzyć mnie w twarz. Szybko tego pożałował. Dostał centralnie w jelito, zanim zdążył cokolwiek zrobić. Złapał się za brzuch i z powodu wielkiego bólu upadł na ziemię. Trzeci uciekł w popłochu. Wracając do drugiego... chłopak powoli wstał, po czym z przerażeniem wybiegł za drzwi trzymając się za swój obolały brzuch.

Podszedłem do Eliota, który akurat podnosił się ze stolika. Wycelował pięść w moją twarz, ale ja zrobiłem szybki unik. Złapałem jego kołnierz, od T-shirtu po czym rzuciłem na stolik. Następnie zrobiłem to samo tylko, że tym razem o ścianę, po czym zsunął się na podłogę. Podszedłem do niego i przykucnąłem przy nim wielokrotnie sprzedając mu ciosy w twarz.

Poczułem jak dwa małe rączki oplatają się wokół mojego ramienia kiedy uderzałem nieprzytomnego już Eliota. Powoli przestałem i odwróciłem się. Moim oczom ukazały się Amanda. Jej oczy, zaszklone oczy. Ona płakała.

-Zabijesz go...- westchnęła, po czym cicho zapłakała.

Nie pomyślałbym, że to ona spróbuje mnie zatrzymać. Ja nie chciałem tylko, żeby ktoś ją zranił. Ustałem i rozłożyłem ręce do uścisku, ale ona cofnęła się. Bała się, bała się mnie.

- Proszę kochanie - szepnąłem i chciałem ją przytulić, ale zachowała się jak za pierwszym razem. - Przepraszam! - szepnąłem znów i również znów spróbowałem ją przytulić. Ona się tylko cofnęła -Kurwa Amanda! Powiedziałem te pierdolone przepraszam! - Krzyknąłem zły

Słyszałem tylko jej szlochanie. Starałem się zdobyć jej zaufanie, a nie spowodować strach, nie pomogło też to, że krzyknąłem na nią. Próbowałem przytulić ją znów. Tym razem nie poruszyła się. Przyciągnąłem ją bliżej siebie kiedy na moim ramieniu ona nagle wybuchła nieokiełznanym płaczem. Gładziłem jej piękne włosy i szeptałem do ucha różne rzeczy. Wszystko byle tylko ją uspokoić.

Jejku :') dziękuję za komentarze pod 4 rozdziałem <3   Następny pojawi się  9.04 ;) kocham was ;*

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 3 ''Cięcia''

AMANDA POV

Po wejściu do łazienki, od razu zamknęłam za sobą drzwi. Muszę mieć pewność, że zamek jest przekręcony, nie czuję się komfortowo gdy on jest gdzieś blisko. Nie wiem o nim nic, nie wiem nawet jak ma na imię! Może być seryjnym mordercą, albo zwykłym raperem, nie wiem o nim nic!

Nie wchodząc pod prysznic, odkręciłam gorącą wodę. Sukienka, w której spałam leżała teraz na podłodze, zdjęłam moje majtki i rozpięłam stanik. Dałam krok w przód i pozwoliłam aby gorące strumienie spływały po moim ciele. Świetne uczucie. Stałam tam i próbowałam jak najbardziej ogrzać moje zimne ciało.

Najpierw zajęłam się ciałem, nie przejmując się kogo żelu pod prysznic użyłam! Po prostu chcę być czysta ! Następnie umyłam twarz, Wow... używa tego samego, żelu do twarzy co ja. Szybko umyłam włosy, zawsze dbałam o ich kondycję. Kiedy wreszcie po tym poczułam się czysta mogłam wyjść stamtąd i zając się wytarciem mojego ciała.

Kiedy już włosy jak i ciało były suche musiałam się przebrać . Chwyciłam czarną, zwykłą koszulkę, którą dał mi chłopak, naprawdę nic specjalnego. Następnie wślizgnęłam się w jego szare spodnie, również bez nadruków.  Spojrzałam w lustro. To zdecydowanie nie jest strój jaki bym ubrała, ale jaki ja mam wybór...

LOUIS POV

Siedziałem w sypialni, która połączona była z łazienką, w której Amanda brała prysznic.Konkretniej na łóżku, z rękoma założonymi na dłonie i myślałem. Wiedziałem, że ona się mnie boi, podobało mi się to, ale ostatnio przegiąłem. Zraniłem ją.

Westchnąłem i wróciłem do rozmyślania. Co powinienem zrobić, żeby ona mi zaufała? Myślałem długi czas. Ona serio bierze takie długie prysznice?

Chwilę po tym usłyszałem ciche skomlenie. Oczywiście wydobywało się z łazienki. Nadstawiłem ucho aby lepiej usłyszeć, nie wiem co sobie wyobrażałem. Kiedy byłem pewny, że ona płakała podszedłem do drzwi. Ponownie przyłożyłem ucho do drzwi aby lepiej słyszeć.

-Kochanie, nie chodziło mi o to, nie chciałem cię zranić - westchnąłem do drzwi. Jak mogłem w ogóle ją zranić?!

Czekałem chwilę, ale ona nie odpowiedziała.W dalszym ciągu płakała. Nagle jej płacz stał się głośniejszy. Wyciągnąłem rękę po mały srebrny klucz, który znajdował się nad drzwiami. Wsadziłem go w zamek i przekręciłem. Pchnąłem drzwi, a moim oczom ukazała się stojąca nad zlewem dziewczyna. Pokręciła głową odsłaniając spływającą jej po policzku łzę.

Powoli podszedłem do niej, a ona zaczęła płakać bardziej. Wyglądało na to, że trzymała coś w ręku, ale nie mogłem zobaczyć co. Ostatecznie ustałem za nią, kiedy znów wybuchła płaczem.

Odwróciłem ją w moim kierunku i wtedy to zobaczyłem. Jej nadgarstek była cały zakrwawiony, a oprócz tego miała na ramieniu też kilka innych cięć.

Z tego szoku aż szczena mi opadła, chcąc oderwać od tego wzrok spojrzałem na coś przede mną. Ciągle słyszałem jej płacz i szlochanie, ponownie spojrzałem na nadgarstek. Odwróciłem się od niej, zdenerwowała mnie. Wziąłem ręcznik i zamoczyłem go następnie przytykając do nadgarstka. Wszystko żeby zatrzymać krwawienie

-Czemu do diabła zrobiłaś to?- warknąłem. Nie zdając sobie sprawy jak bardzo naciskam na jej nadgarstek

-Ja-Ja nie wiem- wykrztusiła szlochając

-Nie rób tego więcej, słyszysz mnie? - znów warknąłem na nią. Na co ona tylko skinęła głową. - Zapytałem czy mnie słyszysz! - powiedziałem wywierając na niej większy nacisk

-Tak- szepnęła. Wydając przy tym mały skowyt, widocznie czuła mój nacisk na sobie.

Zabrałem ręcznik i dokładnie przyjrzałem się nadgarstkowi. Jej nadgarstek przestał krwawić na największych cięciach. Delikatnie przejechałem po nim moim kciukiem. Spojrzałem na nią. Ona też na mnie spojrzała.

-Nigdy nie rób tego więcej - szepnąłem i spojrzałem na nią

Owinąłem ją moim ramieniem zamykając ją w szczelnym uścisku i ( co było niespodzianką) ona odwzajemniła to wtulając się we mnie. Staliśmy chwilę w łazience. Ostatecznie się od siebie odkleiliśmy. Powinniśmy iść zjeść jakieś śniadanie. Jestem głodny!

Następny rozdział pojawi się 3.04 :) Komentujcie <33

sobota, 15 marca 2014

Ważne !!

Jest mi bardzo przykro ale jestem zmuszona zawiesić bloga na czas nieokreślony. Ponieważ czyta go tylko jedna osoba. Przepraszam ale jest mi strasznie przykro, ja się męczę żeby napisać rozdział a jest pod nim ledwo jeden komentarz. Nie wiem kiedy znowu wrócę może za klika dni lub tydzień, ale na pewno nie zawieszam go na zawsze góra 1 tydzień lub kiedy zobaczę że więcej osób czyta bloga, zawieszam również mojego drugiego bloga Deal. Żegnajcie :'(

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 2 ''Pukanie''

AMANDA POV

Obudziłam się wydając przy tym mały jęk. Otworzyłam oczy i zauważyłam siebie, skuloną na podłodze, przykrytą jakimś kocem. Rozejrzałam się w koło, nie mając pomysłu gdzie mogę się teraz znajdować Pośpiesznie wstałam i podeszłam do drzwi, ciągnąc za klamkę. Były zamknięte. To przypomniało mi wydarzenia z poprzedniej nocy.

Natknęłam się na kilka drzwi, ale moim celem była kuchnia. Ostatecznie ją znalazłam i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki . W końcu znalazłam szklanki i ustałam na palcach, żeby dosięgnąć jedną z nich. Cicho ją chwyciłam , nie chciałam żeby ten chłopak się obudził . Podeszłam do zlewu i nalałam sobie wody.

Po wypiciu wszystkiego . Odstawiłam naczynie do umycia. Sprawdziłam godzinę... 10:00 rano. Spojrzałam na moje stopy, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Upadłam na ziemię, ale chyba takie rzeczy się zdarzają, po uderzeniu w coś twardego!

-Pieprzona ściana! - Powiedziałam zła i w tym samym czasie cofnęłam się

Wszystkie moje myśli odwrócił chłopak wchodzący do kuchni.

-Mogłabyś głośniej?

-Mogłabym - powiedziałam i skierowałam się do drzwi.

-Nie mów tak do mnie! - Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie, nie pozwalając tym samym wyjść mi z pomieszczenia.

-P-Przepraszam - szepnęłam, spoglądając na moje stopy.

Chłopak gwałtownie wypchnął mnie z kuchni. Po raz kolejny poszłam do holu i usiadłam pod drzwiami. Tylko jego głowa wystawała przez drzwi.

-Możesz usiąść w salonie- powiedział i kierował się w moją stronę.

Odwróciłam głowę. Nie mam zamiaru się do niego odzywać! Poczułam jak jego ramie owija się wokół mnie. Natychmiast straciłam grunt pod nogami. Mogłam też bardzo dobrze wyczuć jego mięśnie. Cała się spięłam, byłam przerażona. Zachichotał swoim niskim głosem, kiedy wyczuł moje spięcie, wydaje mi się, że podobało mu się to jak na mnie działał, to jak mnie przerażał.

Chwilę po tym usłyszałam pukanie. Oczy chłopaka gwałtownie się rozszerzyły. Spojrzał na mnie, więc zrobiłam to też ja. Jego opalona skóra w mgnieniu oka zrobiła się blada. W jego oczach mogłam dostrzec dzikość, z domieszką strachu? Wbiegł po schodach i posadził mnie na łóżku. Domyślam się, że to była jego sypialnia.

-Bądź cicho, będę za kilka minut- powiedział zanim trzasnął drzwiami i zbiegł na dół


LOUIS POV

-Bądź cicho, będę za kilka minut- powiedziałem jej zanim trzasnąłem drzwiami i zbiegłem na dół.

Przed otworzeniem drzwi wziąłem jeszcze głęboki oddech. Przede mną stał mężczyzna, którego jeszcze w życiu nie widziałem. Jego włosy były ciemno brązowe, ale gdzieniegdzie widać było kilka szarych. Miał wielkie czarne oczy, kiedy na nie spojrzałem momentalnie się wyprostowałem. Mężczyzna był wysoki, miał co najmniej 180cm. Był troszkę blady i napakowany.

-Witam- powiedział mężczyzna - poszukujemy dziewczyny, która nazywa się Amanda York

-Przykro mi, nie znam nikogo takiego- skłamałem. Nie zapytałem Amandy o imię, ale znam je. Na wszelki wypadek.

-Widziano tu Amandę zeszłej nocy- odpowiedział

-Co? Chyba pomyliliście domy nie ma tu żadnej Amandy- powiedziałem.

Spróbowałem zamknąć drzwi, ale mężczyzna wepchnął swoją stopę. Popchnął nią drzwi, które natychmiast się otworzyły. Postanowiłem to wykorzystać, zanim gościu się obejrzał pchnąłem drzwi, które ostatecznie zostały zamknięte. Szybko przekręciłem zamek i usłyszałem szuranie butów mężczyzny. Odszedł.

Upewniłem się jeszcze raz czy drzwi są zamknięte po czym pobiegłem na górę. Otworzyłem drzwi i przed oczami ukazała mi się Amanda trzymająca swój telefon przy uchu.

-Nie, nie jestem!- powiedziała ze łzami w oczach, a nawet mogę stwierdzić, że już się nimi dławiła próbując wypowiedzieć jakieś słowa.

Jakim ja jestem głupkiem. Nie rozumiem dlaczego nie zabrałem jej tej komórki. Podszedłem do niej, co spowodowało na jej ciele ciarki i zabrałem jej telefon. Krótkie westchnienie wymsknęło się z jej ust, kiedy skończyłem rozmowę, chowając telefon do kieszeni. Spojrzała na mnie dzikimi oczami.

-Kto zdzwonił?- zapytałem stojąc kilka cali od niej.

-Oh,am, tylko przyjaciel- odpowiedziała drżącym głosem

-Dlaczego z nim rozmawiałaś?! - powiedziałem nieznacznie podwyższając mój głos

-Nie twój interes!- krzyknęła, ale zaraz po tym zatknęła sobie usta dłonią.

-Nie powinnaś tego robić- powiedziałem i posłałem jej groźne spojrzenie.

Pchnąłem ją na ścianę, powodując, że jej głowa uderzyła o ścianę. Przypomniało mi się to co zrobiłem tym chłopakom, którzy całowali ją w alei. Tylko jedna rzecz w tej chwili się różniła, ta dziewczyna płacze teraz jeszcze mocniej.

Poczułem się źle, ale to ona mnie sprowokowała. Po chwili znów wróciłem do mojego poprzedniego złego wyrazu twarzy. Powoli usiadłem obok niej. Objąłem ją moim ramieniem i przyciągnąłem bliżej siebie. Ucałowałem jej miękkie czoło i w tym samym czasie dziewczyna zaczęła szlochać. Spojrzała na mnie, a jej oczy były czerwone i podpuchnięte od płaczu.

-P-proszę czy mogłabym wziąć prysznic? - zapytała nerwowa

Pokiwałem głową na potwierdzenie i wstałem. Podniosłem ją zmuszając do wstania, a następnie przyjrzałem się poszukując dla niej jakiegoś odpowiedniego zestawu. Chwyciłem przypadkową koszulkę i parę luźnych spodni przed tym prowadząc ją do łazienki. Wręczyłem jej ubrania i zostawiłem ją samą w łazience.

Czytacie - komentujecie <33 Wiem, że czyta to tylko jedna osoba ale było by miło gdyby było więcej komentarzy <33 kocham ;* 
Następny rozdział 15.03 :)

środa, 5 marca 2014

Rozdział 1 !! ''Szepty''

AMANDA POV

-Głupia brama! -  Wymamrotałam i siedział odwrócona w stronę bramy. Zaczęłam panikować. Co jeśli teraz umrę? Czy ja teraz umrę?! Kto mnie śledzi? Koniec! Wszystkie moje myśl skupiłam na otworzeniu tej pieprzonej bramy.

-Nie wiń bramy, to głupie -  ktoś szepnął mi na ucho. Ten głos spowodował, że po całym moim ciele przebiegł niemiły dreszcz. Poczułam jak moje oczy otwierają się szerzej. Jestem skończona.

Pokręciłam głową. Byłam zmęczona. Chciałam ją o coś oprzeć, skończyło się na płocie. Ciemna postać podeszła do mnie krok bliżej. Ta osoba znajdowała się stosunkowo dużo centymetrów ode mnie. Próbowałam zobaczyć choćby jej twarz, niestety ciemność, która mnie otaczała nie pozwoliła mi na to. Nawet gdyby jakimś cudem wpadłoby tu trochę światła, nie dałabym rady dojrzeć TEJ twarzy. Kaptur, który miał na sobie dawał cień na jego twarz.

Postać, której tak się bałam uniosła rękę na moją twarz, a następnie powoli przejechała nią wzdłuż mojego policzka. Klepnęłam ją, na co odpowiedział mi chichot. Po raz kolejny spojrzałam w jego ciemną twarz, a na moich oczach namalowane było dzikie przerażenie. Cicho wsunęłam rękę za moje plecy i po raz kolejny próbowałam otworzyć tą głupią bramę !

Chłopak popadł w nieopętany ale niższy od poprzedniego chichot, widocznie lubił tak sobie straszyć ludzi.

-Ta brama się nie otworzy- powiedział. Jego głos, jego wzrost, jego chichot, jego zacienione ciało to wszystko przerażało mnie jeszcze bardziej.

Przez białka jego oczu, jedyną rzecz, którą mogłam dostrzec, zauważyłam, że szukał czegoś obok mnie. Szybko wyminęłam go i znów pobiegłam wzdłuż alei. Kiedy zrobiłam pierwszy krok zdążyłam zauważyć, że on robi to również. Tak jakby wiedział, że mam w planach biec. Niepewnie odwróciłam się kiedy światło z pobliskiej ulicy delikatnie oświeciło jego twarz. Przez jego twarz błysnął głupkowaty uśmiech. Podobało mu się jak mnie gonił?

Skręciłam za rogiem wpadając prosto na dwójkę mężczyzn. Zatrzymali mnie i popchnęli tak, że upadłam na ziemię. Jeden z tych kolesi mocno chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w górę. Nie dając sobie ani im chwili wytchnienia, zaczęłam się wyrywać. Ten drugi szedł już w moją stronę, a na jego ustach błysnął cwaniacki uśmieszek. Jego oczy zeskanowały mnie z góry na dół. Intensywnie się szarpnęłam ale pierwszy mężczyzna trzymał mnie zbyt mocno, żeby dało to jakieś efekty. Drugi zaś stał kilka cali ode mnie z tym swoim uśmieszkiem.

Mężczyzna przycisnął swoje usta do moich. Próbowałam krzyczeć tyle ile mam sił w płucach ale to bez sensu, dźwięk był taki...przytłumiony. Mężczyzna wbił swoje wstrętne ramie w moją talię. Próbowałam wszystkiego, jednak te ramie mi przeszkadzało. Ustałam na jego stopę, na co lekko się skrzywił, ale nic to nie dało.

Ale zaraz po tym nie czułam już mężczyzny na sobie. Widziałam tylko jak leci gdzieś zahaczając po drodze swojego towarzysza. Pięść mojego wybawcy miała kontakt w twarzą drugiego mężczyzny. Pierwszy mężczyzna wstał i uderzył człowieka, którego twarzy jeszcze nie widziałam. Zaraz, zaraz...Ten chłopak...to on mnie gonił! Wziął on jednego z tych mężczyzn i przycisnął jego głowę do bruku. Mocno.

Wybawca złapał mnie za talię pozostawiając ICH. Zaprowadził mnie na jakąś opustoszałą ulicę, a rękę przeniósł na nadgarstek. Całą drogę próbowałam zobaczyć jego twarz, byłam oszołomiona wciąż nie wiedziałam dlaczego chłopak mnie obronił. Chłopak niczym się nie przejął lub po prostu nic nie zauważył i szedł ze mną w dół ulicy.

Zatrzymał się na zewnątrz jakiegoś domu, nie miał zamiaru puścić mojego nadgarstka. Zrobił kilka kroków i przekręcił zamek w drzwiach , po czym otworzył je szeroko i wpuścił mnie do środka. Zanim zdążyłam gdziekolwiek uciec zamknął drzwi na klucz. Następnie obrócił mnie w swoją stronę i zdjął kaptur.

Miał szaroniebieskie oczy, które aktualnie były raczej intrygujące. Miał niechlujnie ułożone włosy i pięknie opaloną skórę. Całość powodowała, że stawał się jeszcze przystojniejszy. Jego skóra była tak nieskazitelna, że w normalnych okolicznościach pomyślałabym, że reklamuje jakiś żel do twarzy. Wokół oka miał jasny fioletową obręcz, widać, że był tam wcześniej uderzony.

Nie wiem jak długo gapiłam się w niego, ale robiłam to dopóki się nie odezwał

-Podoba ci się to co widzisz? - zapytał z głupkowatym uśmiechem wymalowanym na ustach. Poruszył brwiami co normalnie przyprawiłoby mnie o napad śmiechu, ale teraz się bałam.

Staliśmy w ciszy i pewnie stalibyśmy jeszcze długo, ale się odezwałam.

-D-Dlaczego mnie porwałeś? - zapytałam szepcząc. W tej chwili byłam zbyt przestraszona, wszystko co w tej chwili wiem to to, że może on się okazać mordercą. Mój wzrok padł na moje nogi, potem na szpilki. Wow, nagle zrobiły się interesujące!

-Chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. - odpowiedział. Jego głos był niski i poważny Tylko przyprawiło mnie to o nerwy!

Powoli i niedyskretnie zaczęłam iść w stronę drzwi. Zagapiona w stopy uderzyłam w nie moimi plecami. Powoli się osunęłam i po chwili siedziałam już na podłodze. Kolana podciągnęłam aż pod klatkę piersiową, a twarz spoczęła w moich dłoniach. Zaczęłam płakać. To nie miało być tak! Nigdy w życiu się tak nie bałam.

Usłyszałam jak chłopak siada obok mnie. Wzruszył ręką po czym złapał mnie za ramię i przyciągnął bliżej siebie. Zdjęłam ja z siebie i odepchnęłam go. Jego czyny powodowały, że płakałam coraz bardziej. Chłopak cicho wstał i skierował się do innego pokoju pozostawiając mnie płaczącą w ciszy.

Spojrzałam jeszcze przez palce, żeby upewnić się czy na pewno, niema go w pomieszczeniu. Szybko zacisnęłam je jak i moje oczy. Łzy strumieniami spływały po moich policzkach następnie silnie uderzając o podłogę. Zaczęłam się zastanawiać. Co jeśli już nie zobaczę moich rodziców? Co z przyjaciółmi? Czy dzisiaj był ostatni raz kiedy ich widziałam ?

Czytasz = komentujesz <33 co o tym rozdziale sądzicie ?? Następny rozdział pojawi się 9.03